Powrót do strony głównej

Rozpoczynam komentarz tam, gdzie skończyłem przed ostatnim urlopem, czyli od środy. Cały tydzień był zdominowany przez klasyczny, wakacyjny handel. Sesje kończyły się neutralnie lub lekko wzrostowo, mimo tego, że dane makro publikowane w USA były całkiem niezłe. Trwała walka fundamentów i oczekiwań z techniką. Szczególnie widoczna była w USA, ale w Europie też indeksy rosły. Pewnego rodzaju przełom nastąpił w czwartek.

Wtedy to nie dane, a przede wszystkim politycy pomogli rynkom. Kanclerz Angela Merkel powiedziała, że popiera szefa ECB, Mario Draghiego w sprawie pomocy w obniżeniu rentowności obligacji tych krajów, które poproszą o pomoc fundusze unijne i zgodzą się na narzucone im warunki. Poza tym premier Chin wyraźnie zapowiedział pomoc dla gospodarki Chin.

Amerykański rynek akcji do czwartku nadal czaił się pod oporami z kwietnia. W czwartek jednak, dzięki pomocy polityków i danych makro, bez problemu pokonał opór z przełomu kwietnia i maja oraz zaatakował ten bardziej istotny z przełomu marca i kwietnia (okolice 1.420 pkt.). W piątek znowu ten właśnie opór powstrzymywał indeks S&P 500 przed mocniejszymi wzrostami (ale indeks znowu nieco wzrósł). Nie ulega według mnie wątpliwości, że zbliżające się wydarzenia (sympozjum Fed w Jackson Hole, posiedzenia FOMC i ECB oraz oczekiwany pozytywny wyrok Trybunału Konstytucyjnego Niemiec) będą nadal sprzyjały bykom.

W Warszawie rynek akcji zachował się dziwnie. Dotyczy to przede wszystkim sesji piątkowej, przez którą tydzień zakończył się neutralnie. Już we wtorek GPW była bardzo silna. W czwartek indeksy też bez problemów wzrosły. Rosły wcześniej niż na to zdecydowały się inne europejskie i amerykańskie indeksy. Najważniejszy był jednak nie sam wzrost (umiarkowany), ale bardzo duży obrót. To był bardzo „byczy" sygnał.

Wszystko sygnalizowało, że obóz byków jest pewnie ulokowany przy kierownicy, ale w piątek, całkiem nagle, indeksy się załamały. Do południa panował klasyczny już marazm, a WIG20 trzymał się blisko poziomu neutralnego. Potem uderzenie podaży w kontrakty pociągnęło za sobą rynek kasowy. Byki nie potrafiły się temu przeciwstawić i sesja skończyła się całkiem bezsensownym spadkiem WIG20 o 1,29 proc. Spadkiem w sytuacji, kiedy indeksy na innych giełdach niewiele, ale jednak rosły.

Można próbować znaleźć dwa wytłumaczenia dla takiego zachowania GPW. Dzisiaj jest pierwszy dzień notowań PGE bez dywidendy 1,83 zł na akcję, co teoretycznie (gdyby cena akcji po odjęciu dywidendy nie zmieniła się) może odjąć z WIG20 około 0,8 pkt. proc. Być może kontrakty do tego się szykowały, co pociągnęło za sobą działania arbitrażystów i obniżyło WIG20. Drugim wytłumaczeniem jest to, że nasz rynek bał się korekty w USA z powodu działania oporu technicznego z kwietnia. To drugie jest słabym wytłumaczeniem. Najbardziej prawdopodobne jest, że po prostu jedno z nich wzmocniło drugie.

Piotr Kuczyński

Główny Analityk
Dom Inwestycyjny Xelion

Opracowanie własne na podstawie danych opublikowanych w serwisach www.reuters.com, www.bloomberg.com, www.macronext.com, www.marektwatch.com, www.news.google.com, www.ft.com, www.bankier.pl, www.pb.pl, , przy założeniu, iż powyższe dane są prawidłowe, pełne i  nie wprowadzające w błąd, jednakże nie były one niezależnie zweryfikowane. Opracowanie ma charakter ogólny i nie może stanowić wyłącznej podstawy do podjęcia jakiejkolwiek decyzji inwestycyjnej przez jego odbiorcę.

Przedmiotowe opracowanie nie może być interpretowane jako rekomendacja Domu Inwestycyjnego Xelion Sp. z o.o. w rozumieniu art. 76 dnia 29 lipca 2005 roku o obrocie instrumentami finansowymi. Dom Inwestycyjny Xelion Sp. z o.o. ani autor nie ponoszą odpowiedzialności za następstwa decyzji inwestycyjnych podjętych na podstawie informacji i opinii zawartych w niniejszym opracowaniu, o ile przy ich sporządzaniu dołożono należytej staranności.