Powrót do strony głównej

W USA po czwartkowej przecenie o dość dziwnej genezie należało oczekiwać w piątek odbicia. Pozostawało pytanie: czy będzie to jedynie nic nieznaczący ząbek, czy sensowny, ponad jednoprocentowy wzrost? Nastroje nieco poprawiała reakcja na czwartkowe obniżenie przez Moody's Investors Service ratingu banków. Ich ceny rosły, bo obniżenie ratingu było od dawna oczekiwane i nie tak ostre jak się tego obawiano.

Poprawiło nastroje również to, że ECB znacznie zwiększył ilość instrumentów, które może dopuszczać, jako zabezpieczenie pod kredyty zaciągane przez banki komercyjne. Akceptować będzie aktywa o coraz gorszym ratingu. Dopuści nawet kredyty samochodowe. W ten sposób naraża się na straty, czyli de facto godzi się z możliwością drukowania euro. Jednak ta informacja powinna być już zdyskontowana, bo mówiono o tym ruchu od pewnego czasu.

Nieznacznie mogło pomagać bykom spotkanie przywódców Niemiec, Włoch, Francji i Hiszpanii, mimo że tak naprawdę nic bardzo istotnego nie uradzono. Uczestnicy spotkania zgodzili w sprawie wprowadzenia podatku od transakcji finansowych, stwierdzili, że priorytetem jest podjęcie pilnych działań na rzecz wzrostu gospodarczego w Unii Europejskiej. Zgodzili się na francuski postulat przeznaczenia na ten cel 120-130 mld euro, czyli 1 procent PKB UE. To kropla w morzu potrzeb. Przypominam, że sam sektor bankowy w Hiszpanii ma otrzymać 100 mld euro. Mario Monti, premier Włoch zapowiedział, że na szczycie UE (28-29 czerwca) zostanie przedstawiona seria działań dla ożywienia gospodarki. Zdecydowanie nie uzyskano zgody w sprawie euroobligacji. Jak rozumiem, nie ma też jasnej drogi do rozwiązania trwającego kryzysu. W sumie: jeśli nie porażka to z pewnością niewypał.

Rynek akcji rozpoczął sesję od bardzo niewielkiego, wręcz śladowego wzrostu. Potem wszedł w marazm i dopiero na trzy godziny przed końcem sesji byki mocniej przydusiły podaż. Indeksy wzrosły odrabiając duża część czwartkowych strat. Jeśli weźmie się pod uwagę filtr to jeszcze jest nadzieja na utrzymanie formacji ORGR na S&P 500. Na DJIA i na NASDAQ nadal obowiązuje. Zwiększyło się prawdopodobieństwo tego, że czwartkowa przecena była wypadkiem przy pracy.

GPW rozpoczęła piątkową sesję od blisko jednoprocentowego spadku indeksu, ale widać było, ze nasz rynek jest silniejszy od innych giełd europejskich i bardzo chce odrabiać straty. Prawie natychmiast rynek wszedł w fazę marazmu i nie reagował na żadne impulsy. Przed pobudką w USA indeksy zaczęły się osuwać, ale tuż po niej WIG20 znowu wrócił do poziomu poprzedniej stabilizacji. Marazm skończył się pół godziny przed rozpoczęciem sesji w Stanach. Indeksy w Europie ruszyły na północ, a WIG20 błyskawicznie znalazł się na poziomie równowagi. Nie udało się go utrzymać, ale zakończenie sesji kosmetycznym spadkiem należy uznać za sukces byków.

Piotr Kuczyński

Główny Analityk
Dom Inwestycyjny Xelion

Opracowanie własne na podstawie danych opublikowanych w serwisach www.reuters.com, www.bloomberg.com, www.macronext.com, www.marektwatch.com, www.news.google.com, www.ft.com, www.bankier.pl, www.pb.pl, , przy założeniu, iż powyższe dane są prawidłowe, pełne i  nie wprowadzające w błąd, jednakże nie były one niezależnie zweryfikowane. Opracowanie ma charakter ogólny i nie może stanowić wyłącznej podstawy do podjęcia jakiejkolwiek decyzji inwestycyjnej przez jego odbiorcę.

Przedmiotowe opracowanie nie może być interpretowane jako rekomendacja Domu Inwestycyjnego Xelion Sp. z o.o. w rozumieniu art. 76 dnia 29 lipca 2005 roku o obrocie instrumentami finansowymi. Dom Inwestycyjny Xelion Sp. z o.o. ani autor nie ponoszą odpowiedzialności za następstwa decyzji inwestycyjnych podjętych na podstawie informacji i opinii zawartych w niniejszym opracowaniu, o ile przy ich sporządzaniu dołożono należytej staranności.