Na Wall Street we wtorek poniedziałkowa przecena mogła doprowadzić do mrożącego efektu, ale pamiętać przecież trzeba, że inwestorzy korekty się jeszcze nie boją i traktują ją, jako coś normalnego i prawie oczekiwanego.
To nie ten etap, kiedy gracze boją się kupowania akcji. Dlatego też nie dziwiło to, że przed sesją rynek kontraktów chwilami sygnalizował zbliżające się odbicie. W Eurolandzie też spadki były umiarkowane i widać było chęć do odbicia, ale początki sesji na Wall Street tę chęć zabiły.
Wall Street przez długi czas nie mogła znaleźć kierunku. Początek sesji był wzrostowy. Spadały ceny obligacji (rosły rentowności), co na tym etapie pokazywało, że tak jak i na taniejącym złocie widać mniejszą chęć ucieczki do bezpiecznej przystani.
Indeksy krążyły jednak wokół poziomu neutralnego. Walka była zacięta i widać było, że rozstrzygnie się dopiero w końcówce sesji. Tak też się stało. W końcówce sesji indeksy ruszyły szybko w pożądanym od początku sesji kierunku i nie napotkali poważnego oporu. Skalę zwyżki zwiększało zamykanie krótkich pozycji. S&P 500 zyskał 1,74%, a NASDAQ 2,13%.
GPW we wtorek z założenia miała do wyboru dwie drogi – musiała rozpocząć sesję sporym spadkiem (i rzeczywiście WIG20 stracił cztery procent). Potem były dwie drogi – albo robienie dobrej miny do złej gry i konsekwentne (tak jak w poniedziałek) czekanie na korektę na Wall Street albo paniczna wyprzedaż.
Nie dziwiło szybkie cofnięcie się indeksu. Widać było jednak nadal niepewność, bo WIG20 tracił około dwa i pół procent. Po tym początku na rynku zapanował marazm. Czekano na to, co na początku swojej sesji zrobi Wall Street. Można powiedzieć, że europejskie indeksy zmieniały się w takt zmian na rynku kontraktów na indeksy amerykańskie. Dlatego przed pobudką w USA w Europie indeksy zaczęty się osuwać.
Po pobudce w USA nasze indeksy traciły już dobrze ponad trzy procent i szybko zbliżały się do sesyjnego minimum. Bardzo niepewne rozpoczęcie sesji na Wall Street nie pozwoliło na odrobienie nawet części spadków. WIG20 stracił 3,75%, a MWIG40 2,58%.
Czy to już koniec korekty na Wall Street? Tego na tym etapie nikt nie wie. Owszem Wall Street lubi korekty w kształcie litery V (w książkach opisywanej jako rzadko spotykana), ale klasyczna korekta powinna mieć postać ABC (spadek-wzrost-spadek). Dlatego też z kupowaniem trzeba poczekać aż, jak to się mówi na giełdach, nóż wbije się w ziemię.
Niejasną sytuację widać było już w nocy w Azji. Giełdy rozpoczęły dzień od sporych zwyżek indeksów, które potem topniały, bo na sporych minusach wylądowały kontrakty na amerykańskich indeksach. Powodu giełdowego tego spadku nie ma, ale jutro mija termin przedłużonego finansowania rządu USA, a na froncie Republikanie – Demokraci nadal widać brak porozumienia, co do podniesienie limitu zadłużenia USA.
Piotr Kuczyński
Główny Analityk
Dom Inwestycyjny Xelion
Opracowanie własne na podstawie danych opublikowanych w serwisach www.reuters.com, www.bloomberg.com, www.macronext.com, www.marketwatch.com, www.news.google.com, www.ft.com, www.bankier.pl, www.pb.pl, przy założeniu, iż powyższe dane są prawidłowe, pełne i nie wprowadzające w błąd, jednakże nie były one niezależnie zweryfikowane. Opracowanie ma charakter ogólny i nie może stanowić wyłącznej podstawy do podjęcia jakiejkolwiek decyzji inwestycyjnej przez jego odbiorcę.
Przedmiotowe opracowanie nie może być interpretowane jako rekomendacja Domu Inwestycyjnego Xelion sp. z o.o. w rozumieniu art. 76 ustawy z dnia 29 lipca 2005 roku o obrocie instrumentami finansowymi. Dom Inwestycyjny Xelion sp. z o.o. ani autor nie ponoszą odpowiedzialności za następstwa decyzji inwestycyjnych podjętych na podstawie informacji i opinii zawartych w niniejszym opracowaniu, o ile przy ich sporządzaniu dołożono należytej staranności.