Czwartek był w USA dniem, w którym rozpoczynało się sympozjum Fed w Jackson Hole. Był to też dniem przed wystąpieniem Bena Bernanke na tym sympozjum. Można było zakładać, że jeśli jakiś poważniejszy kapitał liczy jeszcze (mimo bardzo jednoznacznych opinii zgodnie z którymi z sympozjum nie popłyną nowe impulsy) na korzystne dla byków wypowiedzi szefa Fed to pojawi się właśnie w czwartek. Nie pojawił się.
Być może niedźwiedziom pomagało też to, że w poniedziałek jest w USA święto. W sytuacji, kiedy indeksy stały ciągle pod czteroletnim oporem Inwestorzy doszli do wniosku, że to, co nie może długo wzrosnąć musi spaść (stara giełdowa zasada) i zaczęli realizować zyski zarówno przed wystąpieniem szefa Fed jak i przed trzydniowym weekendem.
Dane makro nie miały istotnego wpływu na nastroje, ale raport z rynku pracy mógł zwiększyć nadzieje na interwencje Fed. Tygodniowy raport o ilości nowych wniosków o zasiłek dla bezrobotnych był słaby. Nowych wniosków złożono 374 tys. (oczekiwano 370 tys.). Wzrosła też średnie 4. tygodniowa. Lipcowe przychody i wydatki Amerykanów były zgodne z oczekiwaniami. Dochody wzrosły o 0,3 proc. m/m, a wydatki o 0,4 proc. m/m.
Rynek akcji od początku sesji zachowywał się „niedźwiedzio". Indeksy spadały. Powodem było zarówno to, że gracze mieli już dość czekania pod oporem jak i to, że wszyscy naokoło mówili, że Ben Bernanke nie dostarczy nowych impulsów prowzrostowych jak również być może to, że gracze woleli rozpocząć długi weekend bez akcji. W minimalnym stopniu (według mnie) zaszkodziła wypowiedź premiera Hiszpanii o odłożeniu decyzji w sprawie sięgnięcia po pomoc funduszy europejskich.
W końcówce sesji byki usiłowały zredukować skalę spadku indeksów, ale nic z tego nie wyszło. Wręcz przeciwnie – niedźwiedzie przycisnęły w końcówce. S&P 500 oddalił się od oporu na 1.420 pkt., ale brakuje mu do niego jedynie około 1,5 procent. Taka korekta i brak pozytywnych oczekiwań przed sympozjum Fed jest dla byków korzystna. W piątek możliwe jest tylko pozytywne zaskoczenie lub brak jakiegokolwiek zaskoczenia.
GPW rozpoczęła czwartkową sesję tak jak inne giełdy europejskie, czyli małym spadkiem indeksów. Bardzo szybko indeks ruszył jednak na północ i nawet bardzo złe dane o PKB mu nie zaszkodziły. Może i u nas zaczęła działać zasada „im gorzej tym lepiej". Już przed południem WIG20 całkiem wyraźnie zyskiwał, mimo że na świecie nie widać było żadnej zmiany.
Nawet po południu, kiedy indeksy w Europie spadały już całkiem wyraźnie u nas WIG20 barwił się na zielono. Dopiero przecena po rozpoczęciu sesji w USA i po wypowiedziach premiera Hiszpanii doprowadziła do spadku WIG20. Był to jednak spadek niewielki (0,38 proc.). Obraz techniczny wygląda tak, że obowiązują sygnały sprzedaży, ale oscylatory są wyprzedanie, Z tego ostatniego może wynikać niechęć naszego rynku do spadków. Pod byle pretekstem nastąpi teraz odbicie.
Piotr Kuczyński
Opracowanie własne na podstawie danych opublikowanych w serwisach www.reuters.com, www.bloomberg.com, www.macronext.com, www.marektwatch.com, www.news.google.com, www.ft.com, www.bankier.pl, www.pb.pl, , przy założeniu, iż powyższe dane są prawidłowe, pełne i nie wprowadzające w błąd, jednakże nie były one niezależnie zweryfikowane. Opracowanie ma charakter ogólny i nie może stanowić wyłącznej podstawy do podjęcia jakiejkolwiek decyzji inwestycyjnej przez jego odbiorcę.
Przedmiotowe opracowanie nie może być interpretowane jako rekomendacja Domu Inwestycyjnego Xelion Sp. z o.o. w rozumieniu art. 76 dnia 29 lipca 2005 roku o obrocie instrumentami finansowymi. Dom Inwestycyjny Xelion Sp. z o.o. ani autor nie ponoszą odpowiedzialności za następstwa decyzji inwestycyjnych podjętych na podstawie informacji i opinii zawartych w niniejszym opracowaniu, o ile przy ich sporządzaniu dołożono należytej staranności.