Powrót do strony głównej

W piątek amerykańskie byki mogły pokazać, że czwartkowy spadek był jedynie wypadkiem przy pracy. Wydawało się, że będą za słabe, bo nastroje w Europie były nadal korekcyjne, a to nie pomagało. Poza tym nieco zaszkodziła publikacja danych makro (o tym niżej). Jednak dwa wydarzenia zmieniły całkowicie obraz rynku.

Po pierwsze agencja Reutersa potwierdziła, powołując się na swoje źródła w EBC, spekulacje „Der Spiegel" z ostatniego weekendu. Agencja też twierdzi, że bank rozważa wprowadzenie przedziału, w jakim mogłyby się poruszać rentowności obligacji. Narzędziem miałby być nowy program skupu obligacji. Decyzja ma podobno zostać podjęta już 6. września na posiedzeniu ECB.

Już ta informacja wystarczyłaby do poprawy nastrojów. Pojawiła się później jeszcze inna. W liście do Darrella Issy, szefa Komisji Nadzoru i Reform Rządowych w Izbie Reprezentantów Ben Bernanke, szef Fed napisał, że jest przestrzeń do działania Fed mającego na celu poluzowanie ilościowe (QE3?) mające pomóc gospodarce. W ten sposób wzmocniona została wymowa protokołu po ostatnim posiedzeniu FOMC, a zdecydowanie zmniejszona wymowa czwartkowej wypowiedzi Jamesa Bullarda, szefa Fed z St. Louis. I tak możemy się bawić w nieskończoność. Nigdy nie będziemy wiedzieli, jakie pogłoski, czy wypowiedzi trafią na rynek. Pamiętać trzeba jednak, że akurat te informacje Reutersa wydają się być wiarogodne i sensowne.

W tej sytuacji dane makro zeszły na plan dalszy. Odnotujmy jednak, że raport o lipcowych zamówieniach na dobra trwałego użytku tylko pozoru był bardzo dobry. Zamówienie ogółem wzrosły o 4,2 proc. m/m (oczekiwano 2,4 proc.). Jednak bardziej istotne zamówienia bez środków transportu (ta składowa jest bardzo zmienna) spadły o 0,4 proc. m/m (oczekiwano półprocentowego wzrostu). Dane w najlepszym razie można było określić jako neutralne.

Rynek akcji rozpoczął dzień niewielkimi spadkami indeksów, ale potem byki zaatakowały chcąc doprowadzić do korekty czwartkowego spadku. Nieco później pojawiły się rewelacje Reutersa, a jeszcze później zacytowano list szefa Fed. Indeksy spokojnie odrabiały czwartkowe straty. Potem nastąpił okres uspokojenie i delikatnego spadku indeksów zakończony atakiem w końcówce, dzięki któremu S&P 500 odrobił prawie wszystkie straty z czwartku. Ostatnie minuty jednak nieco indeks cofnęły. Korekta jest jak na razie bardzo delikatna, co sygnalizuje, że rynki są w „byczym" nastroju.

GPW rozpoczęła piątkową sesję od niewielkiego spadku indeksów, a potem rynek wszedł w marazm. Podobnie wyglądała sytuacja na innych giełdach europejskich. Wszyscy czekali. Po pobudce w USA, a szczególnie po publikacji amerykańskich danych makro, sytuacja na innych giełdach wyraźnie się pogorszyła, a u nas nadal panował marazm. WIG20 tracił mniej niż pół procent.

Widać było gołym okiem, że nasz rynek nie ma już ochoty na korektę. Nic dziwnego, że jak tylko zaczęły się poprawiać nastroje w USA to WIG20 spokojnie powędrował na północ i zabarwił się na zielono kończąc dzień niewielką zwyżką.

Piotr Kuczyński

Główny Analityk
Dom Inwestycyjny Xelion

Opracowanie własne na podstawie danych opublikowanych w serwisach www.reuters.com, www.bloomberg.com, www.macronext.com, www.marektwatch.com, www.news.google.com, www.ft.com, www.bankier.pl, www.pb.pl, , przy założeniu, iż powyższe dane są prawidłowe, pełne i  nie wprowadzające w błąd, jednakże nie były one niezależnie zweryfikowane. Opracowanie ma charakter ogólny i nie może stanowić wyłącznej podstawy do podjęcia jakiejkolwiek decyzji inwestycyjnej przez jego odbiorcę.

Przedmiotowe opracowanie nie może być interpretowane jako rekomendacja Domu Inwestycyjnego Xelion Sp. z o.o. w rozumieniu art. 76 dnia 29 lipca 2005 roku o obrocie instrumentami finansowymi. Dom Inwestycyjny Xelion Sp. z o.o. ani autor nie ponoszą odpowiedzialności za następstwa decyzji inwestycyjnych podjętych na podstawie informacji i opinii zawartych w niniejszym opracowaniu, o ile przy ich sporządzaniu dołożono należytej staranności.