Powrót do strony głównej

Wtorkowe kalendarium było w USA (podobnie było w Europie) nadal puste. Dopiero od środy zaczną się pojawiać istotne dane makro. Jak zawsze w takich przypadkach rynki kierowały się pogłoskami i nadziejami. W kolejnych dniach dojdzie do wielu politycznych spotkań, więc gracze liczą, że popłyną z nich jakieś pomagające bykom zapowiedzi. Te nadzieje pomagały do końca sesji rynkom europejskim. Amerykanie mieli jednak problem techniczny: kwietniowy (i zarazem czteroletni) szczyt na indeksie S&P 500.

Na rynku walutowym od rana rósł kurs EUR/USD. Oprócz oczekiwań na polityczne spotkania wpływ miała też publikacja „The Daily Telegraph", który (mimo poniedziałkowego dementi ECB) zdecydowanie oświadczył, że może potwierdzić wcześniejsze raporty mediów niemieckich, w których mówiono o planach ECB mających na celu ograniczenie rentowności obligacji krajów PIIGS. Potem już mechanika rynku działała bez wspomagania (bazując tylko na nadziejach), a kurs z przystankami rósł. W końcu dnia okazało się, że wzrósł o jeden procent (to dużo na rynku walutowym). Krótkoterminowy trend wzrostowy umocnił się i może trwać do posiedzenia ECB (6. września).

Rynek akcji na początku sesji rósł zarażony europejskim optymizmem. Indeks S&P 500 przełamał kwietniowy (i czteroletni) szczyt i od tego momentu rozpoczęła się realizacja zysków. Niedźwiedziom pomagał spadek cena akcji Apple (w poniedziałek ustanowiło historyczny szczyt) i Google. Pozostawało czekać do końca sesji na rozstrzygnięcie tej walki nadziei z oporem technicznym. Tym razem wygrała technika, ale w dniu bez informacji nie było w tym niczego dziwnego.

GPW we wtorek presji zagranicy już nie wytrzymała. Odchorowała w piątek i poniedziałek korektę po części związana z dywidendą PGE i we wtorek indeksy mogły już rosnąć. WIG20 zyskiwał od początku sesji mocniej niż inne indeksy europejskie. Jednak bardzo szybko również w Warszawie na rynku zapanował marazm połączony (podobnie jak na innych giełdach) z delikatnym osuwaniem się indeksów.

Ten marazm zakończył się u nas (tak jak i na innych rynkach) po pobudce w USA. Wybicie na kolejną półkę kursu EUR/USD oraz rosnące ceny surowców doprowadziły do wybicia również na indeksie WIG20. Wydawało się, że można już zgadywać, gdzie indeks się zatrzyma, ale na naszej giełdzie nic nie jest proste. Po wybiciu ani u nas ani na innych giełdach nie było kontynuacji ataku byków. Indeks powoli się osuwał i tylko nieznacznie i na chwilę zareagował na poprawę nastrojów po rozpoczęciu sesji w USA. Zakończenie sesji wzrostem WIG20 o 0,77 proc. było nic nieznaczącym odbiciem.

Piotr Kuczyński

Główny Analityk
Dom Inwestycyjny Xelion

Opracowanie własne na podstawie danych opublikowanych w serwisach www.reuters.com, www.bloomberg.com, www.macronext.com, www.marektwatch.com, www.news.google.com, www.ft.com, www.bankier.pl, www.pb.pl, , przy założeniu, iż powyższe dane są prawidłowe, pełne i  nie wprowadzające w błąd, jednakże nie były one niezależnie zweryfikowane. Opracowanie ma charakter ogólny i nie może stanowić wyłącznej podstawy do podjęcia jakiejkolwiek decyzji inwestycyjnej przez jego odbiorcę.

Przedmiotowe opracowanie nie może być interpretowane jako rekomendacja Domu Inwestycyjnego Xelion Sp. z o.o. w rozumieniu art. 76 dnia 29 lipca 2005 roku o obrocie instrumentami finansowymi. Dom Inwestycyjny Xelion Sp. z o.o. ani autor nie ponoszą odpowiedzialności za następstwa decyzji inwestycyjnych podjętych na podstawie informacji i opinii zawartych w niniejszym opracowaniu, o ile przy ich sporządzaniu dołożono należytej staranności.