Powrót do strony głównej

Środa była kolejnym dniem, kiedy rynki finansowe w USA popisywały się brakiem korelacji. Przynajmniej tak na pierwszy rzut oka się wydawało. Jednoczesny wzrost kursu EUR/USD i spadki cen surowców zdarzają się, ale rzadko. Jeszcze rzadziej zdarza się, że rentowności Hiszpanii i Włoch szybko rosną (hiszpańskie ponad 6,7 proc., a włoskie ponda 6,2 proc.), co nie przeszkadza w dużym wzroście EUR/USD. Rynek akcji w Stanach też nie bardzo wiedział, co robić.

Opublikowane w środę dane makro były zróżnicowane, ale te bardzo istotne były słabe. Raportem o inflacji w cenach produkcji (PPI) mało kto się przejmuje, ale odnotujmy, że w maju spadła o 1 proc., m/m. Nikt nie przejął się też jak zwykle stanem zapasów w amerykańskich firmach. Wzrosły w kwietniu o 0,4 proc. m/m (oczekiwano wzrostu o 0,3 proc.). Im większy wzrost zapasów tym większy jest wzrost PKB.

Zdecydowanie najbardziej istotnym raportem był ten mówiący o majowej sprzedaży detalicznej. Był bardzo słaby. Sprzedaż ogółem spadła (tak jak oczekiwano) o 0,2 proc. m/m, ale bardziej istotna bez samochodów spadła o 0,4 proc. m/m (oczekiwano, że nie ulegnie zmianie). W kategorii „bez samochodów" był to największy spadek od 2 lat.

Rynek akcji od początku dnia nie bardzo wiedział, co robić. Problemy Europy (rentowności europejskiego długu) kazały sprzedawać, a czekanie na Fed kupować. Pomagały bankom amerykańskim bajeczki, jakie Jamie Dimon, CEO JP Morgan Chase opowiadał senackiej komisji na temat straty 2 mld USD. Gracze szamotali się przez 4 godziny, a indeks S&P 500 krążył wokół poziomu wtorkowego zamknięcia.

W końcu wyrysował formacje podwójnego szczytu i zaczął spadać. Indeksy spadały o około jeden procent, czyli niewiele mniej niż we wtorek wzrosły, a w samym końcu nieznacznie straty zredukowały. Rynek najwyraźniej nie wie, co robić, ale utworzenie formacji ORGR na S&P 500 jest coraz bardziej prawdopodobne. Sygnałem kupna było pokonanie 1.333 pkt.

GPW rozpoczęła środową sesję podobnie jak inne rynki europejskie, czyli wzrostem indeksów. I również, podobnie jak na innych rynkach, prawie natychmiast indeksy zaczęły się obniżać lądując na minusach. Błyskawicznie jednak WIG20 wrócił do poziomu neutralnego. Tam zamarł i nie reagował na żadne bodźce. Dopiero po publikacji słabych danych o amerykańskiej sprzedaży niechętnie zaczął się obniżać, ale i ten ruch się nie utrzymał. Indeks wrócił do poprzedniego poziomu stabilizacji i zakończył dzień mini-spadkiem (0,19 proc.). To w niczym nie zmieniło byczego obrazu rynku. Nieco tylko (to plus) ochłodziło oscylatory.

Dzisiaj problemem jest ciągle to, że zbliżamy się do piątkowego wygasanie kontraktów, a to może wprowadzić na rynek element wyczekiwania i zmniejszyć siłę byków. Może też doprowadzać do dziwnych ruchów indeksów. Nie przywiązywałbym do sesji czwartkowej i piątkowej większej wagi.

Piotr Kuczyński

Główny Analityk
Dom Inwestycyjny Xelion

Opracowanie własne na podstawie danych opublikowanych w serwisach www.reuters.com, www.bloomberg.com, www.macronext.com, www.marektwatch.com, www.news.google.com, www.ft.com, www.bankier.pl, www.pb.pl, , przy założeniu, iż powyższe dane są prawidłowe, pełne i  nie wprowadzające w błąd, jednakże nie były one niezależnie zweryfikowane. Opracowanie ma charakter ogólny i nie może stanowić wyłącznej podstawy do podjęcia jakiejkolwiek decyzji inwestycyjnej przez jego odbiorcę.

Przedmiotowe opracowanie nie może być interpretowane jako rekomendacja Domu Inwestycyjnego Xelion Sp. z o.o. w rozumieniu art. 76 dnia 29 lipca 2005 roku o obrocie instrumentami finansowymi. Dom Inwestycyjny Xelion Sp. z o.o. ani autor nie ponoszą odpowiedzialności za następstwa decyzji inwestycyjnych podjętych na podstawie informacji i opinii zawartych w niniejszym opracowaniu, o ile przy ich sporządzaniu dołożono należytej staranności.