Powrót do strony głównej

W USA podstawowym pytaniem przed wtorkową sesją było to, czy Wall Street wreszcie zacznie się niepokoić rosnącymi napięciami a linii USA- Chiny? W nocy z poniedziałku na wtorek dowiedzieliśmy się, że Donald Trump polecił przygotowanie listy produktów chińskich o wartości 200 mld USD, które będzie chciał obłożyć cłami. Chiny natychmiast odpowiedziały, że jeśli taka lista się pojawi to ich odpowiedź będzie „silna”.

Przed sesją w USA bardzo słabe nastroje panowały w Azji (indeksy w Chinach kontynentalnych spadły od około cztery do około sześć procent). Indeksy w Europie też traciły, ale dużo mniej. Nieco pomagało to, że Niemcy i Francja zgodziły się na reformę strefy euro (z osobnym budżetem). To jednak nie przesądza, że reforma zostanie przez Euroland i UE przyjęta.

Wall Street rozpoczęła sesję od dobrze ponad półprocentowego, bliskiego jednemu procentowi spadku indeksów. Bardzo szybko, jak zwykle, obóz byków zredukował skalę spadku o blisko połowę. Potem zapanowała dwugodzinna stabilizacja, po której indeksy znowu zaczęły rosnąć. Nie udało się zakończyć sesji zwyżką, ale spadek S&P 500 o 0,4% trudno nazwać przeceną.

Takie zakończenie sesji nadal pokazuje, że tak naprawdę gracze nie wierzą w to, że rozpęta się prawdziwa wojna handlowa. Traktują działania Trumpa i Chin jako pokerowe zagrywki, które mają się zakończyć porozumieniem. Gdyby wierzyli w prawdziwą wojnę handlową to giełdy na całym świecie wpadłyby w panikę.

Problem w tym, że jak pisze od wielu tygodni takie zachowanie Wall Street ośmiela Donalda Trumpa do coraz bardziej groźnych działań, które w końcu mogą się zakończyć dla rynków i dla świata bardzo źle.

W Polsce we wtorek dowiedzieliśmy się, że w maju produkcja wzrosła o 5,4% r/r (oczekiwano wzrostu o 3,5%). Pamiętać trzeba, że w maju tego roku był o jeden dzień pracy mniej, więc bardziej istotne są dane odsezonowane. Zgodnie z nimi produkcja wzrosła o 7,4% r/r (poprzednio 5,9%).

GPW rozpoczęła wtorkowa sesję od panicznej wyprzedaży. WIG20 stracił kolejne dwa procent. Po pół godzinie strata została o połowę zredukowana, ale to oczywiście nie był koniec zmienności. U nas też, podobnie jak na innych giełdach, indeksy po 90 minutach zaczęły się osuwać.

Jednak też, podobnie jak na innych giełdach, ten proces szybko się zatrzymał i indeksy zaczęły odrabiać straty. Najwyraźniej czekano na pomoc Amerykanów. To działało do południa, ale potem sytuacja znowu się pogorszyła. Sesja zakończyła się kolejnym spadkiem WIG20 (tym razem o 1,41%). MWIG40 zakończył dzień neutralnie (zyskał 0,08%), co w najmniejszym stopniu nie zmieniło „niedźwiedziego” obrazu technicznego rynku.

Po dwóch takich spadkach rynkowi należy się już odbicie szczególnie, że giełdy azjatyckie zdaja się uspakajać. Nawet jeśli uda się wzrost wygenerować to nie będzie znaczyło, że trend zmienił się na wzrostowy. Nadal będzie obowiązywał sygnał sprzedaży.

 

Piotr Kuczyński

Główny Analityk

Dom Inwestycyjny Xelion

Opracowanie własne na podstawie danych opublikowanych w serwisach www.reuters.com, www.bloomberg.com, www.macronext.com, www.marketwatch.com, www.news.google.com, www.ft.com, www.bankier.pl, www.pb.pl, przy założeniu, iż powyższe dane są prawidłowe, pełne i  nie wprowadzające w błąd, jednakże nie były one niezależnie zweryfikowane. Opracowanie ma charakter ogólny i nie może stanowić wyłącznej podstawy do podjęcia jakiejkolwiek decyzji inwestycyjnej przez jego odbiorcę.

Przedmiotowe opracowanie nie może być interpretowane jako rekomendacja Domu Inwestycyjnego Xelion sp. z o.o. w rozumieniu art. 76 ustawy z dnia 29 lipca 2005 roku o obrocie instrumentami finansowymi. Dom Inwestycyjny Xelion sp. z o.o. ani autor nie ponoszą odpowiedzialności za następstwa decyzji inwestycyjnych podjętych na podstawie informacji i opinii zawartych w niniejszym opracowaniu, o ile przy ich sporządzaniu dołożono należytej staranności.