W USA w czwartek najważniejszym wydarzeniem (dla rynku walutowego) było posiedzenie ECB. Stopy oczywiście, tak jak wszyscy oczekiwali, pozostały na zerowym poziomie (depozytowa na ujemnym). Ani wcześniejsze zakończenie ani zmniejszenie procesu QE nie zostało ogłoszone. Reakcja rynków zależała od słów użytych w komunikacie i konferencji prasowej Mario Draghiego, szefa ECB.
Nie powiedział on w zasadzie niczego nowego, a jednak umocnił potężnie euro. Stwierdził jedynie, ze poważne decyzje będą podjęte w październiku. Powiedział też, że eksport strefy euro daje sobie dobrze radę, ale należy oczekiwać konsekwencji z powodu silnego euro. Poza tym stwierdził też, że kurs euro nie jest celem polityki banku, ale jest ważny dla wzrostu gospodarki i inflacji, której prognozy obniżono ze względu na siłę europejskiej waluty. Dowiedzieliśmy się też, że nie było dyskusji na temat wpływu poluzowania ilościowego (QE) na rynek akcji.
Wall Street zdecydowanie od początku sesji nie wiedziała, w którym kierunku ma pójść. Słaby dolar pomagał eksporterom, ale nie był to wystarczający impuls dla obozu byków. Indeksy od początku sesji krążyły wokół poziomu neutralnego. Po ultra-nudnej sesji dzień indeksy zakończyły właśnie na poziomie neutralnym.
GPW rozpoczęła czwartkową sesję słabiej niż rozpoczęły ją inne giełdy europejskie. Tam indeksy rosły (niewiele, ale jednak rosły), a u nas WIG20 trzymał się bisko poziomu neutralnego po południowej stronie. Po godzinie jednak również nasze blue chipy doszlusowały do innych giełd – WIG20 popędził na północ. Pozostawało po tym ataku wyjaśnienie wątpliwości: czy to był już koniec wychodzenia części inwestorów z naszego rynku, czy może dalszy ciąg dystrybucji? Odpowiedź dostaliśmy błyskawicznie.
Zachowanie indeksów po tym wybiciu potwierdzało negatywny scenariusz, bo WIG20 zaczął się osuwać mimo tego, że indeksy na innych giełdach europejskich rosły. W końcu sesji odrobienie strat zdecydowanie się nie udało – WIG20 stracił 0,82% i jest bliski wygenerowania sygnału sprzedaży. MWIG40 zakończył dzień neutralnie i nadal jest w trendzie bocznym.
Pozostawało postawić sobie pytanie, dlaczego cześć zagranicy już nas opuszcza. Właściwe są dwie możliwości lub kombinacja obu razem. Po pierwsze mogła działać zła sława września i widoczna chęć zrealizowania części zysków na rynkach rozwijających się, po drugie niepokój o to, co będzie się działo jesienią w naszej polityce. Gdyby chodziło o politykę to negatywnie powinien reagować złoty, a takiej reakcji nie było.
Dzisiaj wieczorem agencja ratingowa Moody’s może opublikować nową ocenę ratingu polskiego długu. Ostatnio trzy agencje oceniały zmiany w naszym systemie sądownictwa w sposób, który mógłby sugerować zmniejszenie perspektywy ratingu, ale weta prezydenta na pewien czas najpewniej wtrzymają ich działania.
Poza tym Moody’s w minionym tygodniu podniosła znacznie prognozę wzrostu PKB. Z tego wniosek, że niespodzianki raczej nie będzie, ale nie można wykluczyć podniesienia perspektywy ratingu ze stabilnej do pozytywnej, co skutkowałoby już w poniedziałek umocnieniem złotego.
Piotr Kuczyński
Główny Analityk
Dom Inwestycyjny Xelion
Opracowanie własne na podstawie danych opublikowanych w serwisach www.reuters.com, www.bloomberg.com, www.macronext.com, www.marketwatch.com, www.news.google.com, www.ft.com, www.bankier.pl, www.pb.pl, przy założeniu, iż powyższe dane są prawidłowe, pełne i nie wprowadzające w błąd, jednakże nie były one niezależnie zweryfikowane. Opracowanie ma charakter ogólny i nie może stanowić wyłącznej podstawy do podjęcia jakiejkolwiek decyzji inwestycyjnej przez jego odbiorcę.
Przedmiotowe opracowanie nie może być interpretowane jako rekomendacja Domu Inwestycyjnego Xelion sp. z o.o. w rozumieniu art. 76 ustawy z dnia 29 lipca 2005 roku o obrocie instrumentami finansowymi. Dom Inwestycyjny Xelion sp. z o.o. ani autor nie ponoszą odpowiedzialności za następstwa decyzji inwestycyjnych podjętych na podstawie informacji i opinii zawartych w niniejszym opracowaniu, o ile przy ich sporządzaniu dołożono należytej staranności.