Wall Street we wtorek miała jedno zadanie: pokazać, czy właściwą reakcją na wyniki kwartalne spółek były spadki czwartkowe, czy może zwyżki poniedziałkowe. Przed sesją wyniki prezentowały m.in. Bank of America, Goldman Sachs, Johnson & Johnson.
Przed sesją nastroje ustawiało zachowanie giełd europejskich, gdzie indeksy spadały. Wydaje się, że europejskie nastroje były słabe, dlatego że zbliża się pierwsza tura wyborów we Francji i zdecydowanie nie jest pewne, kto przejdzie do drugiej tury.
W mniejszym stopniu działały wypowiedzi ze strony Korei Północnej grożącej Zachodowi wojną atomową. W niewielkim już stopniu wpływ na nastroje miała zapowiedź wcześniejszych wyborów parlamentarnych w Wlk. Brytania Brytanii (8. czerwca). Ma o tym zadecydować Izba Gmin w środowym głosowaniu.
Pojawiły się też w USA kolejne dane makro (przypominam, że te publikowane w piątek i poniedziałek były słabe). Raport o produkcji przemysłowej w marcu pokazał, że produkcja wzrosła tak jak oczekiwano o 0,5% m/m, a wykorzystanie potencjału produkcyjnego wyniosło też tak jak oczekiwano 76,1%.
Raport o rozpoczętych w marcu budowach domów oraz pozwoleniach na ich budowę pokazał, że rozpoczęto o 6,8% mniej budów (oczekiwano spadku o 3%) i wydano o 3,6% więcej pozwoleń (oczekiwano wzrostu o 2,4%).
Rynkowi akcji publikacja raportów kwartalnych niczego nie wyjaśniła. Goldman Sachs rozczarował i cena akcji mocno spadała, a Bank of America opublikował wyniki lepsze od prognoz, ale cena akcji delikatnie się obniżała. W dalszym ciągu reakcja na ten ostatni raport jest niepokojąca.
Indeksy od początku sesji spadały, ale nie były to spadki znaczące. W dołku indeks S&P 500 tracił około 0,6%, ale po zakończeniu słabej sesji w Europie indeksy zaczęły się podnosić i zakończyły dzień małymi zniżkami – S&P 500 stracił 0,29%. Zanosi się na to, że sezon raportów kwartalnych nie będzie pomagał bykom.
GPW już w czwartek przed Świętami pokazał, że nie obawia się rozwoju sytuacji geopolitycznej. Indeksy wtedy solidnie wzrosły, co mogło nieco zmniejszyć skalę zwyżki na początku sesji wtorkowej. Jednak WIG20 mimo tego natychmiast zyskał pół procent, a po niecałych dziesięciu minutach ponad jeden procent. To wszystko działo się przy bardzo niepewnym rozpoczęciu sesji na innych giełdach europejskich. Nie dziwiło więc, ze zwyżki zaczęły i u nas topnieć, ale topniały bardzo niechętnie.
Dopiero wystąpienie Theresy May, premier Wlk. Brytania Brytanii, zapowiadającej wcześniejsze wybory parlamentarne zachwiało rynkiem. WIG20 wrócił do poziomu neutralnego. Dzień zakończyliśmy nieznacznymi zwyżkami indeksów (WIG20 zyskał 0,17%, a MWIG40 zyskał 0,14%). Nasz rynek jest bardzo odporny i ciągle zakłada, że wydarzy się to, co jest najbardziej prawdopodobne: nie będzie wojny z Koreą Północną i wybory we Francji wygra Emmanuel Macron.
Tak zakłada, ale jeśli indeksy naokoło będą spadały to i nasz rynek się temu nie oprze. Wczorajsza sesja w USA bykom w Europie nie pomoże, ale do przeceny doprowadzić nie powinna. Czekamy na nowe impulsy, ale należy zachować dużą ostrożność, bo europejskie rynki są bardzo słabe.
Piotr Kuczyński
Główny Analityk
Dom Inwestycyjny Xelion
Opracowanie własne na podstawie danych opublikowanych w serwisach www.reuters.com, www.bloomberg.com, www.macronext.com, www.marketwatch.com, www.news.google.com, www.ft.com, www.bankier.pl, www.pb.pl, przy założeniu, iż powyższe dane są prawidłowe, pełne i nie wprowadzające w błąd, jednakże nie były one niezależnie zweryfikowane. Opracowanie ma charakter ogólny i nie może stanowić wyłącznej podstawy do podjęcia jakiejkolwiek decyzji inwestycyjnej przez jego odbiorcę.
Przedmiotowe opracowanie nie może być interpretowane jako rekomendacja Domu Inwestycyjnego Xelion sp. z o.o. w rozumieniu art. 76 ustawy z dnia 29 lipca 2005 roku o obrocie instrumentami finansowymi. Dom Inwestycyjny Xelion sp. z o.o. ani autor nie ponoszą odpowiedzialności za następstwa decyzji inwestycyjnych podjętych na podstawie informacji i opinii zawartych w niniejszym opracowaniu, o ile przy ich sporządzaniu dołożono należytej staranności.