Powrót do strony głównej

  Piątek giełdy amerykańskie kończyły trudny, przed wyborczy tydzień ze świadomością, że sondaże znowu się dla Clinton pogorszyły. Średnia przewaga nad Donaldem Trumpem wynosiła już tylko 1,3% (w sobotę 1,6%). Wpływ na zachowanie rynków mógł mieć jednak też miesięczny raport z rynku pracy.

  Ważne w nim było przede wszystkim zatrudnienie w sektorze pozarolniczym (uzupełnieniem zatrudnienie w sektorze prywatnym). Okazało się, że przybyło ogółem 161 tys. miejsc pracy (oczekiwano 175 tys.), a w sektorze prywatnym przybyło 142 tys. (oczekiwano 167 tys.). Stopa bezrobocia wyniosła tak jak oczekiwano 4,9%.

  Weryfikacja danych z poprzedniego miesiąca podniosła liczbę utworzonych we wrześniu miejsc pracy o ponad 20%. Jeśli spojrzało się więc na dwa miesiące to dane były neutralne.

   Wall Street rozpoczęła sesję od wzrostu indeksów. Bykom pomagały telewizyjne, ciągle powtarzane informacje mówiące o tym, że gdyby indeks S&P 500 spadł po raz dziewiąty to byłby to najdłuższy (ale zdecydowanie nie największy) spadek od 1980 roku. Poza tym Dennis Lockhart, szef Fed z Atlanty, powiedział, że zawirowania wyborcze mogą zmienić decyzję Fed o grudniowej podwyżce stóp.

   Jednak w połowie sesji do gry weszła podaż (gracze nie chcieli zostawać z akcjami na czas weekendu przedwyborczego) i indeks zaczął się osuwać kończąc dzień niewielkim, ale jednak spadkiem (0,17%). I rzeczywiście 9 sesji spadkowych NYSE widziała w 1980 roku.

   Dla GPW w piątek plusem dla byków było to, że walka o to, żeby nie było opodatkowania wszystkich FIZ-ów zgodnie z medialnymi enuncjacjami zakończyła się sukcesem – posłowie mieli zmienić projekt ustawy. Jednak pogarszające się (dla Clinton) sondaże i spadki indeksów na innych giełdach doprowadziły do spadkowego początku sesji.

  Publikacja danych w USA nie wpłynęła na zachowanie GPW. Końcówka była bardzo słaba, mimo tego, że indeksy na Wall Street rosły. WIG20 stracił 0,52% i wygenerował mocniejszy sygnał sprzedaży, a MWIG40 stracił 1,26% kreując formację podwójnego szczytu, czyli mocny sygnał sprzedaży. Pamiętać jednak trzeba, że wygrana Hillary Clinton błyskawicznie te sygnały by wymazała.

  Widać to było w poniedziałek rano. Wystarczyło, że James Comey, szef FBI, powiedział Kongresowi, że nowe mejle nie zmieniają przedstawionej w lipcu konkluzji Biura (nie będzie żadnych wniosków o ukaranie z powodu użycia przez Hillary Clinton prywatnego serwera), żeby nastroje na giełdach zmieniły się diametralnie.

   Dolar gwałtownie się umocnił, indeksy w Azji rosły, a kontrakty na amerykańskie indeksy zyskiwały ponad jeden procent. Byki dostały potężne paliwo i niewątpliwie z tego dzisiaj skorzystają.

 

Piotr Kuczyński

Główny Analityk

Dom Inwestycyjny Xelion

Opracowanie własne na podstawie danych opublikowanych w serwisach www.reuters.com, www.bloomberg.com, www.macronext.com, www.marketwatch.com, www.news.google.com, www.ft.com, www.bankier.pl, www.pb.pl, przy założeniu, iż powyższe dane są prawidłowe, pełne i  nie wprowadzające w błąd, jednakże nie były one niezależnie zweryfikowane. Opracowanie ma charakter ogólny i nie może stanowić wyłącznej podstawy do podjęcia jakiejkolwiek decyzji inwestycyjnej przez jego odbiorcę.

Przedmiotowe opracowanie nie może być interpretowane jako rekomendacja Domu Inwestycyjnego Xelion sp. z o.o. w rozumieniu art. 76 ustawy z dnia 29 lipca 2005 roku o obrocie instrumentami finansowymi. Dom Inwestycyjny Xelion sp. z o.o. ani autor nie ponoszą odpowiedzialności za następstwa decyzji inwestycyjnych podjętych na podstawie informacji i opinii zawartych w niniejszym opracowaniu, o ile przy ich sporządzaniu dołożono należytej staranności.