Powrót do strony głównej

W USA inwestorzy  dostali w  poniedziałek  dość  dobre informacje  z amerykańskiej  gospodarki (o tym niżej),  ale  nieco  martwić graczy mogło zmniejszenie prognoz wzrostu PKB Chin o pół punktu procentowego (z 8 procent) oraz wyraźna weryfikacja w dół indeksów PMI dla wielu krajów europejskich. Jednak, gdyby nie chęć do realizacji zysków te dane do spadków indeksów doprowadzić by nie mogły.

Jeśli chodzi o dane amerykańskie to okazało się, że w lutym odczyt indeksu ISM dla sektora usług wzrósł z poziomu 56,8 do 57,3 pkt., czyli do poziomu najwyższego od roku (dopatrzono się jednak problemów w subindeksach rynku pracy I inflacji). Oczekiwano niewielkiego spadku. Kolejny raport był gorszy. W styczniu zamówienia w przemyśle spadły o 1 proc. m/m, ale oczekiwano mocniejszego spadku (o 1,6 proc.).

Na rynku akcji chęć zrealizowania części zysków ze styczniowo – lutowych zwyżek dość szybko doprowadziła do spadku indeksów. S&P tracił około pół procent, czyli tyle, co nic, a NASDAQ jeden procent (szkodził spadek cen akcji Apple – klasyczna realizacja zysków po wzroście o ponad sześć procent w ciągu tygodnia). Po tym spadku rynek wszedł w marazm w oczekiwaniu na końcową rozgrywkę. Nie była ona emocjonująca. Po prostu byki nieznacznie podciągnęły indeksy. Mały spadek S&P 500 po raz kolejny sygnalizuje, ze rynek nie jest gotowy do dużej korekty. Trwa konsolidacja.

GPW rozpoczęła poniedziałkową sesję od zniwelowania (z nadmiarem) cudo fixingu z piątku (podniósł indeks o około pół punktu procentowego). Po publikacji europejskich danych makro spadki się pogłębiły, ale trwało to niedługo. Rynek, podobnie jak inne giełdy europejskie, wszedł w marazm z lekką tendencją do podnoszenia indeksów. Najmocniej osłabiały WIG20 spadki akcji Pekao i PKO BP. Ten drugi bank zaprezentował co prawda nieco lepsze od oczekiwań wyniki kwartału, ale zapowiedział, że zysk netto za 2012 r. będzie niższy od ubiegłorocznego. To zaszkodziło również Pekao SA.

Po pobudce w Stanach indeks żwawiej ruszył na północ naśladując to, co działo się na innych giełdach. Wszędzie liczono na to, że amerykańskie dane makro pomogą bykom. Były dobre, ale w USA też koniecznie chciano zrealizować część zysków, co zaowocowało spadkiem indeksów po godzinie 16.00. Kiedy nasi gracze zobaczyli, że dobre dane nie pomagają doszli do wniosku, że wraca bessa i sesja zakończyła się bezsensownym (podobnym do spadku indeksu w Grecji) spadkiem WIG20 o 1,76 proc.

Indeks nadal porusza się wewnątrz kanału krótkoterminowego trendu spadkowego. Widać, że na świecie trwa konsolidacja, ale brak kapitału nie pozwala u nas na wzrosty. Takie czekania na Godota może się źle skończyć (wyłamaniem dołem z kanału).

Piotr Kuczyński

Główny Analityk
Xelion. Doradcy Finansowi

-

Opracowanie własne na podstawie danych opublikowanych w serwisach www.reuters.com, www.bloomberg.com, www.macronext.com, www.marektwatch.com, www.news.google.com, www.ft.com, www.bankier.pl, www.pb.pl, , przy założeniu, iż powyższe dane są prawidłowe, pełne i  nie wprowadzające w błąd, jednakże nie były one niezależnie zweryfikowane. Opracowanie ma charakter ogólny i nie może stanowić wyłącznej podstawy do podjęcia jakiejkolwiek decyzji inwestycyjnej przez jego odbiorcę.

Przedmiotowe opracowanie nie może być interpretowane jako rekomendacja Xelion. Doradcy Finansowi Sp. z o.o. w rozumieniu art. 76 dnia 29 lipca 2005 roku o obrocie instrumentami finansowymi. Xelion Doradcy Finansowi Sp. z o.o. ani autor nie ponoszą odpowiedzialności za następstwa decyzji inwestycyjnych podjętych na podstawie informacji i opinii zawartych w niniejszym opracowaniu, o ile przy ich sporządzaniu dołożono należytej staranności.