Powrót do strony głównej

Wall Street we wtorek miała jedno zadanie: pokazać, że zasada kupowania spadków nadal obowiązuje, czyli zakończyć dzień wzrostem indeksów lub neutralnie. Kontynuowanie przeceny mogłoby globalne rynki bardzo zaniepokoić, chociaż nie raz już takie dwudniowe przeceny kończyły się powrotem nad szczyty.

Opublikowane zostały w USA dwa raporty makro. Podawany przez Conference Board indeks zaufania konsumentów w styczniu wyniósł 125,4 pkt. (oczekiwano wzrostu ze 122,1 na 123 pkt.). Raport S&P/Case-Shiller o cenach domów pokazał, że wzrosły one w listopadzie tak jak oczekiwano o 6,4% r/r.

Wall Street rozpoczęła sesję od solidnego spadku indeksów, a kontra byków została szybko zniszczona. Dopiero w ostatnich dwóch godzinach sesji indeksy zaczęły zawracać, ale byki znowu przegrały. Indeks S&P 500 stracił 1,09%, a NASDAQ 0,86%. Powodu do spadków indeksów w zasadzie nie było. Owszem, mówiono nadal o wzroście rentowności obligacji, ale we wtorek nie był to wzrost znaczący.

Owszem zapowiedź utworzenia przez Amazon, Berkshire Hathaway i J. P. Morgan Chase spółki, która ma poprawić ochronę zdrowia ich pracowników doprowadziła do przeceny w sektorze ochrony zdrowia (strach przed pokazaniem, że można taniej i lepiej), ale to nie mogło pociągnąć całego rynku w dół. Po prostu w końcu miesiąca część graczy postanowiła zrealizować część zysków.

GPW we wtorek rano była nadal słabsza od rynków zagranicznych, gdzie po dwóch godzinach indeksy meldowały się na poziomie neutralnym. Jednak przed południem i tam sytuacja zaczęła się pogarszać, więc zachowanie naszej giełdy już nie raziło. Szczególnie, że w okolicach pobudki w USA indeks ruszył na północ.

Nic jednak pozytywnego z tej próby nie wynikło. Indeksy europejskie załamały się, a to poprowadziło nasze indeksy na południe. Fixing nieco zredukował skalę spadku, ale WIG20 stracił jednak 1,05% i przełamał rozpoczynająca się w grudniu linię trendu wzrostowego. To jest wstępny sygnał sprzedaży. Potwierdziła go część oscylatorów.

Wczorajsza przecena na Wall Street powinna dzisiaj doprowadzić do rozpoczęcia sesji w Europie spadkami, ale „byczy” duch w graczach jeszcze nie umarł. Po dwóch, mocno spadkowych sesjach należy oczekiwać odbicia na amerykańskich indeksach.

Pytanie tylko jakie ono będzie: tzw. odbicie zdechłego kota, czyli nieznaczne, czy będzie to prawdziwy powrót byków? Kolejny spadek jest oczywiście możliwy, ale mało prawdopodobny. Dlatego też zakładam, że po pobudce w USA rozpocznie się w Europie polowanie na amerykańskie odbicie.

Najważniejsze będzie dzisiaj będzie posiedzenie FOMC, ale w Europie będzie to miało wpływ dopiero w czwartek. Stopy tym razem najpewniej się nie zmienią, ale inwestorzy będą szukali w komunikacie przesłanek, które potwierdzą lub zaprzeczą temu, że Fed w tym roku trzy razy podniesie stopy procentowe. Jeśli rynek zobaczy „jastrzębie” akcenty to dolar zacznie się umacniać, a indeksy mogą nawet spadać. Oczywiście „gołębia” wymowa podziała odwrotnie.

 

Piotr Kuczyński

Główny Analityk

Dom Inwestycyjny Xelion

Opracowanie własne na podstawie danych opublikowanych w serwisach www.reuters.com, www.bloomberg.com, www.macronext.com, www.marketwatch.com, www.news.google.com, www.ft.com, www.bankier.pl, www.pb.pl, przy założeniu, iż powyższe dane są prawidłowe, pełne i  nie wprowadzające w błąd, jednakże nie były one niezależnie zweryfikowane. Opracowanie ma charakter ogólny i nie może stanowić wyłącznej podstawy do podjęcia jakiejkolwiek decyzji inwestycyjnej przez jego odbiorcę.

Przedmiotowe opracowanie nie może być interpretowane jako rekomendacja Domu Inwestycyjnego Xelion sp. z o.o. w rozumieniu art. 76 ustawy z dnia 29 lipca 2005 roku o obrocie instrumentami finansowymi. Dom Inwestycyjny Xelion sp. z o.o. ani autor nie ponoszą odpowiedzialności za następstwa decyzji inwestycyjnych podjętych na podstawie informacji i opinii zawartych w niniejszym opracowaniu, o ile przy ich sporządzaniu dołożono należytej staranności.