Powrót do strony głównej

Pisanie normalnego komentarza tygodniowego nie ma najmniejszego sensu (chociaż wykresy zamieszczę) w sytuacji, kiedy jeden dzień ma większe znaczenie niż wcześniejsze tygodnie, nie mówiąc już o dniach.

Referendum w Wielkiej Brytanii zakończyło się tak nieoczekiwanym rezultatem (dla mnie totalnie nieoczekiwanym), że rynki w piątek były dosłownie zszokowane.

Spadki indeksów o blisko dziesięć procent i wzrost kursów walut o kilka procent nie zdarzają się często. Taki obraz być może widać było po ataku na WTC. Żaden parkiet, żaden rynek nie ocalał. Nawet ropa gwałtownie taniała (i podobnie drożało złoto). Gdyby nie interwencja SNB (centralnego banku Szwajcarii) frank podrożałby dramatycznie, a dzięki tej interwencji podrożał „tylko” bardzo mocno.

W tej sytuacji wpatrywanie się w wykresy i w analizę techniczną nie ma większego sensu. Doświadczyliśmy typowego efektu „czarnego łabędzia” – nikt (mało kto) oczekiwał decyzji o opuszczeniu UE przez UK, a jednak taki był wynik referendum. Nawet Nigel Farage, szef antyunijnej partii UKIP, po zakończeniu głosowania kajał się mówiąc, że przegrał. Tak właśnie było. Po czym okazało się, że wygrał.

Plusem było to, że po początkowej super przecenie indeksy nieco się podniosły czekając na Amerykanów, bo ostatnią nadzieję był parkiet amerykański. Wall Street mogła założyć, że „nasza chata z kraja” dając wyraz swojemu désintéressement w stosunku do tego, co wyczynia u siebie Europa. W końcu Brexit gospodarce amerykańskiej nie zaszkodzi, a jeśli to nieznacznie. Bardziej zaszkodziłby wybór Donalda Trumpa na prezydenta. Chociaż pewnie i to zaszkodziłoby umiarkowanie.

Okazało się jednak, że każda próba kontry byków była torpedowana i sesja zakończyła się spadkiem S&P 500 o 3,6%. O połowę mniej niż sesje we Frankfurcie, czy w Paryżu, ale brak próby podniesienie indeksów w końcu sesji nie wyglądał dobrze.

Więcej tutaj: http://dyskusja.biz/gospodarka/good-bye-uk-cz-2-56090
I jeszcze dodatek bieżący:
Podczas weekendu okazało się, że sytuacja zdecydowanie się komplikuje. Poniżej w punktach, co się wydarzyło, a poniżej krótkie rynkowe podsumowanie.

1. Część państw UE (większa część, ale Angela Merkel uważa, że nie ma co się śpieszyć) żąda od UK szybkiego, oficjalnego poinformowania o decyzji opuszczenia UE. Okazało się, że nie musi to być nawet dokument - wystarczy, że we wtorek David Cameron poinformuje o decyzji. Rodzi się pytanie: jak premier UK może oficjalnie poinformować o decyzji o Brexicie, skoro nie ma odpowiedniej ustawy parlamentarnej? Według mnie Cameron tego nie zrobi bez decyzji parlamentu, czyli okres do oficjalnej decyzji się wydłuży.
2. Coraz więcej Brytyjczyków podpisuje petycję (musi być przez parlament rozpatrzona), w której żądają powtórnego referendum. Liczba podpisów zbliża się do 3 milionów. Premier mówi, że nowego referendum nie będzie, ale politycy bardzo często zmieniają zdanie.
3. Pretekst do powtórnego głosowania jest dość oczywisty (pewnie znalazłoby się więcej): Nigel Farage (szef Partii Niepodległości UK) przyznał, że obiecane 350 milionów funtów, które miało wpłynąć do kasy brytyjskiej służby zdrowia, do niej nie wpłynie. To była jedno z głównych obietnic zwolenników Brexitu.
4. W Szkocji rośnie liczba chętnych do opuszczenia UK. Premier Szkocji mówi już o przyśpieszeniu referendum niepodległościowego.
5. Okazuje się, że w prawie brytyjskim zapisana jest zasada zgodnie z którą w Szkocji obowiązuje prawo unijne. Żeby to zmienić parlament Szkocji musi wyrazić na to zgodę. Może nie być o to łatwo.
6. Politycy, zwolennicy Brexitu (np. Boris Johnson) są co najmniej zakłopotani tym, że wygrali. Widać wyraźnie, że chcieli przegrać, ale w referendum zyskać duże poparcie, dzięki któremu będą budowali swoją pozycję polityczną. Ta sztuka się nie udała, więc najpewniej nie będą mocno krzyczeli, jeśli coś zmieni referendalną decyzję.
7. Nie ma według mnie żadnej możliwości, żeby UE dala UK jakieś nowe przywileje, w zamian za zmianę decyzji. I słusznie. W tej sytuacji nie bardzo wiadomo jak nie tracąc twarzy UK mogłaby zmienić decyzję wyrażoną w referendum.
8. Sondaże (mimo, że referendum było kolejną kompromitacją sondażowni to politycy na sondaże patrzą) pokazują, że większość Brytyjczyków jest zadowolona z wyniku referendum.

Jak widać sytuacja jest bardzo skomplikowana, ale w dalszym ciągu moje wątpliwości odnośnie tego, czy parlament UK wyrazi zgodę na Brexit rosną. Co prawda znawcy UK (np. Aleksander Smolar czy Jacek Rostowski) twierdzą, że w kulturze brytyjskiej nie mieści się sprzeciwienie woli wyborców, ale wiele rzeczy na świecie się zmienia - to też się może zmienić.

Jak na to dzisiaj spojrzą rynki finansowe? Sytuacja powinna się zmienić na korzyść obozu byków (rano Nikkei zyskiwał dwa procent), ale zmienność może być bardzo duża.

Piotr Kuczyński

Główny Analityk

Dom Inwestycyjny Xelion

Opracowanie własne na podstawie danych opublikowanych w serwisach www.reuters.com, www.bloomberg.com, www.macronext.com, www.marketwatch.com, www.news.google.com, www.ft.com, www.bankier.pl, www.pb.pl, przy założeniu, iż powyższe dane są prawidłowe, pełne i  nie wprowadzające w błąd, jednakże nie były one niezależnie zweryfikowane. Opracowanie ma charakter ogólny i nie może stanowić wyłącznej podstawy do podjęcia jakiejkolwiek decyzji inwestycyjnej przez jego odbiorcę.

Przedmiotowe opracowanie nie może być interpretowane jako rekomendacja Domu Inwestycyjnego Xelion sp. z o.o. w rozumieniu art. 76 ustawy z dnia 29 lipca 2005 roku o obrocie instrumentami finansowymi. Dom Inwestycyjny Xelion sp. z o.o. ani autor nie ponoszą odpowiedzialności za następstwa decyzji inwestycyjnych podjętych na podstawie informacji i opinii zawartych w niniejszym opracowaniu, o ile przy ich sporządzaniu dołożono należytej staranności.