Powrót do strony głównej

W piątek kalendarium w USA było pozbawione istotnych raportów makro. Owszem opublikowany został indeks PMI dla usług (odczyt wstępny) w grudniu, ale ten raport rzadko budzi żywszą reakcje rynków. Odnotujmy, że indeks wyniósł 53,7 pkt. (oczekiwano spadku z 56,1 na 56 pkt.).

Dla Wall Street ważne było to, że w piątek wygasały grudniowe instrumenty pochodne, co często zwiększa bardzo obrót, ale najczęściej prowadzi do małych zmian indeksów. Indeksy jednak od początku sesji osuwały się. S&P 500 tracił już więcej niż jeden procent, a najmocniej ważyły na nim spadki cen w sektorze finansowym.

Na dwie godziny przed końcem sesji indeks zaczął redukować skalę strat, ale końcówka była fatalna. Spadki były jeszcze większe niż w czwartek. Takie zachowanie Wall Street było bardzo zaskakujące. Spadek był za mocny jak na prostą realizację zysków. Pora roku też nie powinna była sprzyjać niedźwiedziom. Jak widać tania ropa i strach przed szczytem wszech czasów są potężnym hamulcem. O ataku na szczyt wszech czasów trzeba zapomnieć.

W Polsce w piątek, tak jak i na innych giełdach, wygasały grudniowe instrumenty pochodne, co zawsze bardzo zwiększa obrót, ale często prowadzi do dziwnego zakończenia sesji. Zazwyczaj rynek spokojnie czeka na rozgrywkę w ostatniej godzinie, kiedy to decyduje się kurs rozliczeniowy, a samo zakończenie sesji nie ma żadnego znaczenia prognostycznego.

Tak to najczęściej wygląda. W ten piątek początek sesji był standardowy. Zimny prysznic z Wall Street obniżył nieco indeks WIG20, ale był to spadek nieznaczny, a indeks szybko wszedł nad kreskę. Przez pewien czas podobnie zachowywały się inne indeksy europejskie. Zakładano najwyraźniej, że spadki indeksów na Wall Street były wypadkiem przy pracy.

Jednak przed południem spadki na innych giełdach pogłębiły się, ale u nas rynek nadal nie reagował. Wręcz odwrotnie w oczekiwaniu na rozliczenie kontraktów WIG20 przesuwał się na północ. Widać było, że ogon macha psem i chęć wysokiego rozliczenia kontraktów zmusza arbitrażystów do kupna spółek z WIG20.

Dopiero w okolicach pobudki w USA indeks zabarwił się na czerwono, ale trwało to krótko, a spadek był niewielki. Przed rozpoczęciem sesji w USA indeks znowu wyszedł nad kreskę i tam ugrzązł. Ostatnia godzina sesji doprowadziła do gwałtownych ruchów indeksów, ale zakończenie było zgodne z wolą rozgrywających na kontraktach – WIG20 zyskał blisko jeden procent. Oscylatory dały sygnał kupna.

GPW jest dzisiaj w dobrej sytuacji. Na Wall Street po dwóch dużych spadkach odbicie jest niezwykle prawdopodobne. Rano ropa drożała o trzy procent. Jeśli zarządzający funduszami naprawdę chcą zmniejszyć skalę tegorocznej porażki to mogą dzisiaj nadal podciągać ceny akcji. Gdyby tak się nie stało to znaczyłoby, że zeszłotygodniowa siła rynku wynikała wyłącznie z rozgrywek na kontraktach przed wygasaniem grudniowej linii.

 

Piotr Kuczyński

Główny Analityk

Dom Inwestycyjny Xelion

Opracowanie własne na podstawie danych opublikowanych w serwisach www.reuters.com, www.bloomberg.com, www.macronext.com, www.marketwatch.com, www.news.google.com, www.ft.com, www.bankier.pl, www.pb.pl, przy założeniu, iż powyższe dane są prawidłowe, pełne i  nie wprowadzające w błąd, jednakże nie były one niezależnie zweryfikowane. Opracowanie ma charakter ogólny i nie może stanowić wyłącznej podstawy do podjęcia jakiejkolwiek decyzji inwestycyjnej przez jego odbiorcę.

Przedmiotowe opracowanie nie może być interpretowane jako rekomendacja Domu Inwestycyjnego Xelion sp. z o.o. w rozumieniu art. 76 ustawy z dnia 29 lipca 2005 roku o obrocie instrumentami finansowymi. Dom Inwestycyjny Xelion sp. z o.o. ani autor nie ponoszą odpowiedzialności za następstwa decyzji inwestycyjnych podjętych na podstawie informacji i opinii zawartych w niniejszym opracowaniu, o ile przy ich sporządzaniu dołożono należytej staranności.