Powrót do strony głównej

W  USA  gracze  nie  mogli  nie zareagować na  wynik greckiego referendum. Wall Street nie reaguje tak mocno na problemy Grecji jak giełdy europejskie, ale spadki europejskich indeksów z pewnością nastrojów w USA nie poprawiały. Na froncie greckim sytuacja zmieniała się jak w kalejdoskopie. Wpierw Eurogrupa oświadczyła, że "Ministrowie finansów państw strefy euro oczekują nowych propozycji od władz greckich na mające się odbyć we wtorek spotkanie", co poprawiało nastroje Europejczyków. Te nadzieje zabił rzecznik niemieckiego rządu twierdząc, że „rząd Niemiec nie widzi obecnie, warunków do podjęcia nowych negocjacji z władzami w Atenach". Powiedział też, że "drzwi pozostają otwarte", co brzmiało co najmniej dziwnie.

Już rano okazało się, że odchodzi znienawidzony przez kredytodawców minister Janis Waroufakis (po to, żeby nie utrudniać rozmów) zastąpił go główny negocjator pomocy dla Grecji Euclid Tsakalotos. To plus dla zwolenników porozumienia. Minusem było to, że ECB zaostrzył wymagania dotyczące zabezpieczenia pożyczek pieniędzy dla greckich banków. Plusem z kolei to, że MFW, jak oświadczył, jest gotów nieść pomoc Grecji, jeśli zostanie o to poproszony. Typowa polityczna szamotanina.

Oprócz Grecji dość istotne było to, jakie dane makro publikowane były w USA. Weryfikacja indeksu PMI dla usług pokazała, że indeks wyniósł tak jak oczekiwano 54,8 pkt. Zdecydowanie większe znaczenie mogła mieć publikacja indeks ISM dla usług. On w czerwcu wyniósł też tak jak oczekiwano 56 pkt., więc dane były niezłe, ale nie miały wielkiego znaczenia.

Na rynek akcji negatywnie oddziaływały nastroje przeniesione z Europy oraz mocny dolar i taniejąca ropa. Mimo tego po początkowym spadku indeksy wróciły po dwóch godzinach do poziomu neutralnego. Od tego momentu znowu zaczęły się osuwać, ale końcówka była „bycza", dzięki czemu indeksy straciły tylko mniej niż pół procent i sesję należało uznać za neutralną.

Zachowanie GPW w poniedziałek znacznie się różniło od tego, co widzieliśmy na innych rynkach europejskich. Owszem, WIG20 stracił blisko jeden procent, ale prawie natychmiast zaczął się podnosić. W okolicach południa stabilizował się na poziomie o pół procent niższym od piątkowego zamknięcia.

Po pobudce w USA, kiedy indeksy europejskie zaczęły zwiększać skalę strat, u nas WIG20 zaczął się podnosić. Jednak coraz większe straty we Francji i w Niemczech nie pozwoliły naszym bykom na kontynuowanie tego mini-rajdu. WIG20 powoli wrócił do poprzedniego poziomu równowagi, ale w końcówce podskoczył kończąc sesję spadkiem jedynie o 0,27 proc.

Jak widać GPW niespecjalnie przejęła się wynikiem greckiego referendum (słusznie). To oczywiście nie znaczy, że dzisiaj wypowiedzi polityków (choćby oceny propozycji greckich, które mają być dzisiaj złożone) nie będą wpływały na nastroje. Oczywiście będą. I dlatego nadal zakończenie sesji będzie najpewniej przypadkowe.

Piotr Kuczyński

Główny Analityk

Dom Inwestycyjny Xelion

Opracowanie własne na podstawie danych opublikowanych w serwisach www.reuters.com, www.bloomberg.com, www.macronext.com, www.marketwatch.com, www.news.google.com, www.ft.com, www.bankier.pl, www.pb.pl, przy założeniu, iż powyższe dane są prawidłowe, pełne i  nie wprowadzające w błąd, jednakże nie były one niezależnie zweryfikowane. Opracowanie ma charakter ogólny i nie może stanowić wyłącznej podstawy do podjęcia jakiejkolwiek decyzji inwestycyjnej przez jego odbiorcę.

Przedmiotowe opracowanie nie może być interpretowane jako rekomendacja Domu Inwestycyjnego Xelion sp. z o.o. w rozumieniu art. 76 ustawy z dnia 29 lipca 2005 roku o obrocie instrumentami finansowymi. Dom Inwestycyjny Xelion sp. z o.o. ani autor nie ponoszą odpowiedzialności za następstwa decyzji inwestycyjnych podjętych na podstawie informacji i opinii zawartych w niniejszym opracowaniu, o ile przy ich sporządzaniu dołożono należytej staranności.